Etykiety

sobota, 18 września 2010

2008 - listopad

SKANDYNAWIA
(7-17.11.2008)


Skandynawia, czyli moja podróż za Koło Polarne. Podróż do świata śniegów,  reniferów,  sów uszatek, zorzy polarnych, orek, których nie ma, wiecznie palących się lampek w oknach, psich zaprzęgów, zabójczo mroźnych nocy i przepięknych fiordów.
 zdjęcie Kasi

zdjęcie Anety

zdjęcie Witka

Na początku był Sztokholm. Miasto tak przyjazne i magiczne, że chciałoby się tam zostać na zawsze. Sztokholm był zabarwiony jesienią i spacerując nad brzegami licznych kanałów wyobrażałam sobie tylko, ze za chwilę wrócę do mojego przytulnego mieszkania, które mam tutaj, w jednej z tęczowych kamieniczek.
Starówka miasta jest bardzo warszawska. Czułam się tam, jak w domu.
To jedno z tych miast, których czar zostaje w nas na zawsze.

Starówka

Przed pałacem królewskim

Magiczne rzeźby fontann

Nad wodą

Cmentarz z wiewiórkami

Budka telefoniczna

Noc w Sztokholmie

Muzeum okrętu Waza
Statek zatonął w 1628 r., a wydobyty został dopiero po 333 latach w 1961r. Teraz, obudowany nowoczesnym budynkiem, stoin na brzegu jednego ze Sztokholmskich kanałów i w 95% składa się z oryginalnych części.
 zdjęcie Anety

Koło Polarne przekroczyłam 9 listopada 2008r. o godzinie 7:38.
Pierwszym punktem wyprawy było szwedzkie miasteczko Gällivare a potem przez bajkową Laponię pojechaliśmy do Tysfjordu
Odwiedziliśmy Narwik, Storjord, Abisko (Morze Lasu), Kirunę. Przejechaliśmy przez Lapporten (Bramę Laponii) i znaleźliśmy się na dalekiej, dalekiej północy.

Lapporten

Gällivare
W drodze do miasteczka 
W magicznym sklepie
Graffiti
Kopalnia miedzi Aitik - niedaleko Gällivare
I nabrali nas... na łopatę;)
z
zdjęcie Virginji

Narwik

Tysfjord, to domki nad lodowym jeziorem, chodzenie po ośnieżonych górach i wyprawa morska w poszukiwaniu orek, których nie było. Były za to fiordy. Jedno z najpiękniejszych, najbardziej niesamowitych, przepełnionych magia miejsc na ziemi.
Płynąc fiordami, nagle zaczęłam rozumieć legendę Wikingów. Ich mitologię, wierzenia, potęgę. Nagle stało się dla mnie oczywiste, że w tym krajobrazie, w tym miejscu, żadna inna religia nie mogła się narodzić. Tylko taka, która ma boga Odyna, Thora, boginię Freyę, olbrzymy, przerażającego wilka Farnira,  niebo, które dotyka głów i tę miłość do morza i otwartych przestrzeni.
Płynąc fiordami widziałam Walhallę.
Zapadło to we mnie tak głęboko, że jeszcze długo po powrocie miałam niesamowite sny, w których czułam te nieziemską przestrzeń i wolność. 
Być może coś takiego czuli wikingowie, którzy wypływali swoimi pięknymi łodziami na otwarte morze, gnani lodowatym wiatrem północy?

Nad Lodowym Jeziorem
 
Tysfjord

Magiczne kamienne bałwany na szczytach gór

Odpływ

Lodowy wodospad w Parku Narodowym

Baśniowe Fiordy
 zdjęcie Wirginji


A potem były jeszcze psie zaprzęgi
Obóz, do którego szliśmy zaśnieżoną leśną głuszą. Wzdłuż ścieżki migotały ciepłym blaskiem pochodnie. Usiedliśmy przy ogniskach, na skórach, rozgrzaliśmy się gorącą herbatą i pysznymi bułeczkami. A potem były sanie na zlodowaciałym jeziorze, sunące z niewiarygodną prędkością, niebezpieczne skrzypienie lodu pod płozami, nocny zimowy las i księżyc w pełni. Jego blask widmowo oświetlał drogę zaprzęgom.
I chociaż było niepojęcie zimno, mróz pozbawiał czucia wszystkich części ciała i lodowaty wiatr szczypał w policzki, to było jedno z najbardziej niesamowitych przeżyć w moim życiu. Jakbym nagle znalazła się w innym zupełnie świecie. W tamtym momencie czułam prawdziwe, czyste, niczym nie zmącone szczęście. I była to jedna z nielicznych chwil w życiu, kiedy miałam co do tego całkowitą pewność.

 Na pożegnanie Skandynawii odwiedziliśmy Uppsalę - uniwersyteckie miasto Szwecji. Przed budynkiem Uniwersytetu Uppsali ułożone są kamienie runiczne. I jak to miejsce ma nie być przepełnione magią:-)

Uniwersytet Uppsala

Kamienie runiczne

Katedra w Uppsali

Mój dom w Uppsali;)

Zamek w Uppsali

I tak zakończyła się moja Skandynawia. Pierwsze spełnione marzenie podróżnicze.

Brak komentarzy: